Translate

sobota, 28 czerwca 2014

Kulinarny bonus: Kuleczki ryżowe z sałatką z kurczaka.

Ohayō!

Tak sobie pomyślałam, że może zainteresowałyby Was tez przepisy. Co o tym sądzicie?

Osobiście inspiruję się różnymi przepisami zamieszczonymi w internecie ale sama też lubię eksperymentować. Co prawda gotować zaczęłam niedawno  bo nie mam zbytnio czasu na to przez pracę. Pierwszy raz pichciłam w zeszłym tygodniu w weekend, dziś był mój trzeci raz jak coś w życiu ugotowałam ^^"
Ale chyba wyszło całkiem nieźle bo mój ukochany zajadał ze smakiem i mi samej też całkiem smakowało! :D Tylko że nie spojrzałam że proporcje składników są dla około 4 osób a nie dla 2. Więc połowa zostanie na kolację xD

Dziś skorzystałam ze strony kotlet.tv. Od dłuższego czasu obserwowałam sobie ten portal i bardzo go lubię :) Mam w planach nie raz z niego korzystać. Postanowiłam połączyć i troszeczkę zmodyfikować dwa przepisy. Pierwszy to przepis na kuleczki ryżowe nadziewane żółtym serem i drugi na sałatkę z kurczaka z sosem majonezowo-jogurtowym


Z kulkami postępowałam według przepisu tylko zamiast kostki rosołowej dodałam kostkę od winiary: bulion drobiowy z zielem angielskim i liściem laurowym. Soli nie użyłam bo smakując tą "zaprawę" do ryżu stwierdziłam że jest dość słona ale jak się okazało po zrobieniu to ta sól by się jednak przydała xD
Zwróciłam się więc do mojego kochanego sosu sojowego i odlałam troszeczkę do spodka na filiżankę (mój zestaw do sushi został na starym mieszkaniu i pojadę po niego może na przyszły weekend T.T), tak czy siak okazało się to doskonałym uzupełnieniem.



Na sałatkę zainspirowałam się tylko patrząc jakie są składniki i przeczytałam sobie jak to przygotować ale i tak zrobiłam większość po swojemu. 

Kuraka pokroiłam w kawałeczki i przyprawiłam od razu papryką słodką, pieprzem ziołowym i przyprawą do kurczaka. Usmażyłam i odstawiłam do wystygnięcia, a w tym czasie mój Skarb pokroił sałatę lodową. 
Zamiast orzechów użyłam samego słonecznika. Skarmelizowałam troszkę cukier i wsypałam do niego słonecznik. Pierwsza próba okazała się klapą bo wszystko spaliłam xD. Przy kolejnej próbie, jak zobaczyłam że wszystko staje się polepione to pomyślałam że przecież nie dodam takiej bryły do sałatki i na gorąco chciałam porozdzielać na kawałki, nie róbcie tego. Okazało się jednak że jak wszystko ostygło to się łatwiutko połamało, rozkruszyło w palcach, nie wiem jakie określenie będzie trafniejsze, sami zdecydujecie :) Dodałam to do kurczaka, a następnie zajęłam się sosem który zrobiłam tak jak było podane w przepisie.
Było pysznie, spróbujcie sami :D

Mata nē!

niedziela, 22 czerwca 2014

Łup Azjatycki: IT'S SKIN MangoWhite Cleansing Foam

Ohayō!

Dziś serdecznie Wam polecę piankę do  mycia twarzy marki It's Skin. 
Na chwilę obecną to mój ukochany i ulubiony producent kosmetyków azjatyckich do którego będę nieraz wracać. 
W wcześniejszym poście o "zakupach majowych" wspomniałam już co nieco o produktach które nabyłam w sklepie internetowym Beautikon i postanowiłam jako pierwszy zrecenzować właśnie ten skarb :)

MangoWhite Cleansing Foam <- zapraszam do poczytania o produkcie na stronie sklepu.


Jak wspominałam nie lubię zmywać makijażu za pomocą mleczek, płynów do demakijażu, chusteczek itp.  Zawsze myłam twarz po prostu mydłem lub jakimś żelem ale skóra szybko traciła odpowiedni poziom nawodnienia i stawała się mega sucha mimo tego że mam bardzo tłustą cerę. Strasznie widoczne stawały się suche skórki i trądzik przybierał na sile, a kiedy szukałam ratunku w pilingach i tego typu żelach, tylko pogarszałam sprawę. Podrażniając skórę tymi wyczynami tylko pozbawiłam ją odporności na czynniki zewnętrzne.
Kremy nawilżające, które stosowałam łagodziły lekko objawy zaniedbania ale nie pomagały, inaczej mówiąc maskowały problem tylko na chwilę.
Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z kremem BB od marki Holika Holika, po jakimś czasie zauważyłam że moja twarz przybrała zdrowszy wygląd i ma o wiele mniej suchych skórek. I wreszcie miesiąc temu odważyłam się zaufać producentom marki It's Skin. Kupiłam zestaw dla skóry tłustej i  mieszanej w której skład wchodziły dwa kremy wodne i owa pianka. 


Twarz myję rano i wieczorem przed pójściem spać, następnie nakładam jeden z kremów wodnych. Rano aplikuję Power 10 Formula PO Effector, a wieczorem zaś Power 10 Formula VB Effector. Sama pianka ma dość gęstą konsystencję, trochę jak pasta i beżową barwę. 
Przed użyciem po prostu zwilżam twarz wodą i aplikuję odrobinkę produktu na palce. Po rozpoczęciu wmasowywania pianka zaczyna przybierać białą barwę, staje się mazista i wtedy wyczuwam maleńkie drobinki czegoś tam ale jest ich malutko więc nie podrażniają skóry. 
Po spłukaniu kolor mojej skóry zawsze jest jaśniejszy i nie ma czerwonych plamek, a uczucie oczyszczenia i świeżości jest tak wyraźne że nie mogłam w to przez chwilę uwierzyć :) 

Podsumowując. Z MangoWhite Cleansing Foam jestem strasznie zadowolona i nieraz do niego wrócę, chociaż myślę że będę kupowała właśnie ten cały zestawik. Produkt spełnia moje oczekiwania i zmywa dokładnie cały makijaż. Ma lekkie problemy z klejem do rzęs ale to tylko drobnostka, eyeliner schodzi też całkiem nieźle mimo że sama woda go nie rozmaże. 
Polecam ten produkt także dla skóry problematycznej bo pielęgnuje i nie "rozdrapuje" strupków i wszelkiej jakości syfków ;) Oczywiście na stronie możecie nabyć kosmetyki dla każdego rodzaju cery więc z tym na pewno nie będziecie mieć problemów. 

Myślę że to tyle na dziś, jeśli macie jakiekolwiek pytania to serdecznie zapraszam na mojego Ask'a i macie też komentarze do dyspozycji pod postem :D 

Mata nē!

piątek, 13 czerwca 2014

Uwaga~!

Ohayō~!

Kolejna notka pojawi się niestety dopiero w przyszłym tygodniu. 
Mam straszne urwanie głowy, własnie wprowadziłam się na nowe mieszkanko i mam do ogarniania mnóstwo rzeczy ze starego lokum i nie mam czasu zająć się nowym postem.
Wybaczcie i proszę o cierpliwość :]

Mata nē~!